Oświeconych wirus nie bierze

“Oświeconych”, medytujących, joginów, pobożnych katolików……”Mnie cała ta sprawa z koronawirusem nie dotyczy, bo ja mam wysokie wibracje: mantruję, medytuję, zdrowo się odżywiam. To problem na zewnątrz mnie, a ludzie / media niepotrzebnie sieją panikę.”

Z takimi poglądami też dziś możemy się spotkać. To drugi biegun, skrajne przeciwieństwo paniki. “Jestem spokojna, pielęgnuję pozytywne stany umysłu, nic mi nie będzie.” Dobrze wiemy o tym, że panika nikomu nie służy, a wzmacnianie lęków prowadzi do osłabienia układu odpornoścowego (i nie tylko). Wiemy też, że, faktycznie, pielęgnowanie pozytywnych stanów umysłu, nawet, a może szczególnie podczas sytuacji wielce zatrważającej, nieznanej – z jaką teraz mamy do czynienia – jest bardzo ważne. Jednak nie może się to odbywać za cenę zaprzeczenia, które, wcześniej lub później, prowadzi do utraty kontaktu z rzeczywistą sytuacją.

Pandemia koronowirusa jest sytuacją nową, na wiele naszych pytań jedyną uczciwą odpowiedzią jest “nie wiadomo”. Kiedyś napewno, przebadamy, zrozumiemy i będziemy wiedzieć. Teraz jednak jesteśmy wrzuceni w sytuację zagrożenia zdrowia i życia wielu osób na całym świecie. I przyszłych skutków tej sytuacji. Owszem, mieliśmy jako ludzkość do czynienia z wieloma klęskami żywiołowymi, wojnami, także epidemiami. Jednak zasięg nigdy nie był tak wielki, a panika nie rozlewała się na wszystkie kontynenty prowadząc ludzi do irracjonalnych zachowań.

Dlaczego np. wykupowany jest papier toaletowy ze sklepów? Nie wiem, ale wydaje mi się, iż w sytuacji kompletnie nieznanego, z którym właściwie nikt nie wie jak sobie radzić, czyli kiedy nie mamy wpływu na to, co się wydarzy poszukujemy jakichś obszarów, w których możemy coś zdziałać. A możemy zrobić zakupy przygotowujac się na czas ewentualnej kwarantanny. Oczywiście jest to irracjonalne przede wszystkim dlatego, iż przemieszczamy się i przebywamy w skupiskach ludzkich (hipermarket), co jest najgorszym wyborem w przypadku epidemii.

Jedyną skuteczną metodą na ograniczenie zasięgu wirusa, jaką na ten moment dysponujemy jest radykalne ograniczenie wychodzenie z domu. A otrzymując ten czas odosobnienia możemy wykorzystać go, jak nauczyciele, mędrcy i wszyscy praktykujący ścieżkę duchową do wejrzenia w siebie.

Od czego zacząć? Proponowałabym zacząć od jakichkolwiek technik rozluźniania ciała oraz uspokajania umysłu (medytacyjnych, psychologicznych, poprzez ciało…). Gdy uda się nam nieco uspokoić możemy popracować z naszymi własnymi mechanizmai obronnymi. W jaki sposób znieczulam się / odłączam od rzeczywistości? Nie jest to łatwe zadanie gdyż wiele z naszych mechanizmów obronnych ma charakter nieświadomy. Przypomnę te z nich, które według mnie mają spore zastosowanie w obecnej sytuacji:

1. zaprzeczenie: nie dzieje się nic poważnego, nie ma co się obawiać, trzeba żyć normalnie, a w ogóle to oni sobie tego koronawirusa wymyślili żeby nami manipulować

2. projekcja: ludzie panikują, to żałosne (podczas, gdy nie chcę skontaktowac się z własnymi lękami, wypieram je)

3. wyparcie – automatycznie pozbywamy się ze świadomości wszystkiego, co budzi nasz dyskomfort, lęk , cierpienie; treści te zostaja przeniesione do nieświadomości i stamtąd dalej oddziaływują, ale my nie mamy z nimi kontaktu (nie wiem dlaczego nagle wybuchłam złością albo zaczęłam płakać)

4. racjonlizacja: załóżmy, że wróciliśmy z kraju, w którym odnotowano wiele przypadków zachorowań, ale mówimy sobie “po co robić z tego wielką sprawę, jak komuś o tym powiem to wybuchnie panika, lepiej nic nie mówić i zachowywać się jakby nic nie miało miejsca” (po czym – jeśli jesteśmy nosicielem – idziemy do pracy i zarażamy 10 osób, które zarażają 20 kolejnych…)

5. fantazjowanie: bujamy w obłokach, co by było gdyby, rozwijamy nierealne scenariusze zamiast zajać się realną sytuacją tu i teraz

6. identyfikacja: czujemy, że nasza intuicja podpowiada coś innego, ale ponieważ nasza grupa mówi: nic się nie dzieje, wysyłajmy tylko pokój i miłość a wszystko będzie dobrze to my taki komunikat kopiujemy i posyłamy dalej (zamiast samodzielnie, racjonalnie rozważyć sytuację oraz ustalić jakie kroki należy podjąć)

7. różne mechanizmy dysocjacyjne czyli sposoby, które pozwalają nam fizycznie, emocjonalnie, umysłowo lub duchowo odłączyć się od sytuacji

Oprócz tego mamy (każdy z nas) swoje ulubione sposoby łagodzenia czy znieczulania się w relacji z rzeczywistością: alkohol, słodycze, 5 sezonów ulubionego serialu, zakupy, gry, internet….

Nie chodzi o to żebyśmy siebie oceniali za to, że tak robimy. Że świadomie lub nie próbujemy łagodzić dyskomfort, jaki ma miejsce w zetknięciu z rzeczywistością. Chodzi o to żebyśmy byli bardziej świadomi tego, co robimy i mówimy. Bo ma to realny wpływ na innych, na sytuację, na świat. Znając swoje mechanizmy obronne nie będziemy twierdzić, że dzięki praktykom duchowym stworzymy jakiś rodzaj firewalla, który uchroni nas przed chorobą, ale podejmiemy odpowiednie kroki, by zabepieczyć siebie, bliskich i wszystkich innych ludzi, z którymi się spotykamy.

W sytuacji,w której sie znaleźliśmy nie ma miejsca na nieodpowiedzialność. A wydaje mi się, że po to modlimy się, medytujemy, rozwijamy nasze współczucie i uważność żeby właśnie być dojrzałymi, mądrymi, odpowiedzialnymi, troszczącymi się nie tylko o siebie, ale i o innych, o świat ludźmi.

Dlatego przyjrzenie się własnym mechanizmom obronnym może nas uchronić przed wieloma błędami, o czasami tragicznych skutkach. Dzięki świadomości dostrzeżemy, że każda nasza decyzja (a w sytuacji wyjątkowej co chwilę podejmujemy ważne decyzje) może okazać się dyktowana albo przez zdrowy rozsądek, autentyczną troskę o świat albo przez nasz mechanizm obronny.

Tej pracy nikt za nas nie wykona. Tylko w zaciszu własnego umysłu (któremu odosobnienie sprzyja) możemy pochylić się nad sobą i zobaczyć swoje prawdziwe uczucia, odczucia z ciała, myśli oraz to, w jaki sposób nasz próbujemy się chronić przed dyskomfortem, cierpieniem , zmianą, niepewnością i lękiem.

Owocnej pracy!

 

 

 

 

Dziękuję jednej z osób, z którymi pracuję za podzielenie się myślami na powyższe tematy, zainspirowało mnie to, by napisać ten tekst (ku pożytkowi nas wszystkich)

Autorka: Barbara Annna Tyboń

psychoteraputka, coach, trenrka uwaznosci i empatii

http://www.creatifs.pl

 

 

 

Leave a comment